Inspirujące spotkanie za nami. Przyszło wiele zainteresowanych. Artur Artecki opowiadał o swojej podróży do Nepalu, której celem było zdobycie najwyższej góry świata. Czy udało mu się wejść na szczyt Mount Everestu?
W miniony czwartek (22 listopada) w Filii nr 6 Miejskiej Biblioteki Publicznej odbyło się spotkanie z płk. Arturem Arteckim, który spędził dwa tygodnie w Nepalu.
Spotkanie tradycyjnie rozpoczęła Krystyna Nowicka, kierownik Filii nr 6, która bardzo ciepło przywitała gości. Po krótkim wstępie, a mianowicie przybliżeniu zebranym kim jest Artur Artecki, jakie książki napisał i co robi na co dzień, przekazała głos zaproszonemu gościowi.
Artecki zaczął swoją wypowiedź od uświadomienia publiczności ile tak naprawdę czasu zajmuje przygotowanie się zwykłemu człowiekowi, który nie jest himalaistą, do wyprawy na Mount Everest. Wyznał także, że od 20 lat pojechanie tam było jego marzeniem. Chciał stanąć i zobaczyć na własne oczy koronę świata, zobaczyć najwyższy szczyt. Na wyjazd zbierał pieniądze przez trzy lata, tyle czasu także się przygotowywał. Kosztowało go to ponad osiem tysięcy oraz dodatkowe koszta takie jak wyposażenie, czyli ok. 11 tys.
– Dwa tygodnie, które dano mi przeżyć w tym orientalnym klimacie Nepalu, już na zawsze zasiały rządzę poznawania świata. Klimat, ludzie, przyroda, kultura, zapach i dźwięki do dzisiaj odzywają się gdzieś tam w środku nie dając zasnąć. Poznani ludzie nie tylko z Polski, jakże serdeczni i ciepli pozostawili swój ślad w moim jestestwie. Zamykając oczy widzę przyjaciół, krajobrazy, widzę góry, Lukle i miasto Katmandu, które zobaczyłem, poznałem i którym się zachwyciłem – informuje Artecki.
W trakcie spotkania płk. Artur pokazał obszerną prezentację zawierającą zdjęcia z wyprawy. Przedstawił zebranym dokładną podróż, zaczynając od lotu samolotem z lotniska w Warszawie, poprzez wyprawę na Mount Everest, a kończąc na powrocie do domu, do którego wrócił 19 października tego roku. Do każdego zdjęcia dodawał komentarz od siebie, który zawierał wiele ciekawostek na temat danego miejsca. Zaproszony gość zaprezentował także swoje dwie książki tj. „Zawirowania wieku średniego, czyli obraz pięćdziesięciolatka malowany słowem pisanym” oraz „Proza życia w realu”.
Spotkanie było pełne motywacji do tego, aby wyjść z domu i po prostu ruszyć w świat, poszerzać horyzonty. Artecki przedstawił niesamowitą opowieść o realizowaniu własnych marzeń. Wszedł na wysokość 3880 metrów. Niestety jak schodził z Mount Everest doznał kontuzji kolana. – Potknąłem się. Cały ciężar mojego ciała poszedł kolano i wtedy poczułem wielki ból – opowiadał Artur. Mimo tego nieszczęśliwego wypadku postanowił skorzystać jeszcze z dni, które mu zostały i zwiedzał Timbuche.
Artur przyznał, że chciał wejść o wiele wyżej. – Założenia były inne. Chciałem wejść do bazy pod Mount Everestem, to jest wysokość 5640. No ale niestety. Ja nie wiedziałem jak się przygotowywać. Ja nie jestem himalaistą. Jedynym moim doświadczeniem są Bieszczady i Giewont – przyznaje Artecki.
Na zakończenie spotkania tradycyjnie wszyscy zebrani stanęli do wspólnego zdjęcia. Po czym rozpoczęła się luźna dyskusja. Pytań nie było końca. Wielu zainteresowanych stawało do zdjęcia z zaproszonym gościem.
Bądź pierwszym który zostawi komentarz.