Wielki sukces – inaczej nie da się nazwać niedawno zakończonych Akademickich Mistrzostw Świata w podnoszeniu ciężarów rozegranych na obiektach bialskiego FAWF. Imprezy tej rangi w naszym mieście wcześniej nie było i pewnie szybko nie będzie. Od początku imprezy światowe media chwaliły te zawody. Po otwarciu napisano, że pierwszym medalem AMŚ było złoto dla organizatorów za ceremonię otwarcia. Potem pisano i mówiono, że bialskie Mistrzostwa to „radosne święto”. Emocji sportowy nie zabrakło również. Walczono na całego i nikt nie odpuszczał. Ostatecznie to Mistrzostwa Świata. Do pełni szczęścia brakowało tylko rekordów świata, ale były rekordy życiowe i akademickie. Ten bez wątpienia sukces miał bardzo wielu ojców i matek. Nie sposób wymienić wszystkich. Gratulacje za tą imprezę złoże chyba jednak w najważniejsze cztery ręce: Pauliny Szyszki dyrektora generalnego i Jarosława Sacharuka dyrektora organizacyjnego. Chapeau bas Jarek i Paulina. Przekażcie innym te gratulacje. Po za sukcesem organizacyjnym, sukces odniosły też ciężary same w sobie. Wielu kibiców, którzy zjawili się na hali przy ulicy Akademickiej trafiło na zawody ciężarowe po raz pierwszy. Jeden z moich znajomych za moja namową wybrał się na niedzielne boje. Efekt. Nagabuje mnie by jechać do Łukowa na zawody bo go ciężary wciągnęły. Cyt: „…nie spodziewałem się, że to takie emocjonujące…” . Po mistrzostwach zostały już tylko wspomnienia, kto był będzie miał co wspominać, kto nie był ten niech żałuje.  Jak śpiewał Ryszard Riedel „…w życiu piękne są tylko chwile…” a to była jedna z tych chwil.