Stadion Podlasia przy ulicy Piłsudskiego przechodzi diametralną przemianę z brzydkiego kaczątka w pięknego łabędzie. Ta przemiana potrwa i w tym czasie Podlasie nie ma gdzie grać. Większość bialskich kibiców nie może się nadziwić dlaczego Podlasie gra w Piszczacu skoro w Białej jest tyle obiektów piłkarskich na których potencjalnie można by było zagrać. Pierwszym i naturalnym pomysłem było granie na sztucznej nawierzchni. Niestety nie posiada ona trybun. Nie dość, że koszt postawienia takowej konstrukcji jest spory to jeszcze nie ma gdzie jej postawić. Z jednej strony plac budowy z drugiej korty i chodnik do hotelu. O wykupieniu „świńskiego wybiegu” na północnej ścianie „sztucznej” już nawet nie będziemy się rozwodzić. W Białej są jeszcze trzy obiekty piłkarskie: TOP-54, AWFiS i PSW. Dwie pierwsze potrzebują inwestycji w odgrodzenie trybun od boiska by spełnić wymóg licencyjny obiekty warunkowo dopuszczonego do grania trzecioligowych spotkań. Na PSW Arenie Podlasie zagrało z Hutnikiem i zaczęły się schody. Władze stadionu twierdzą, że jego płyta nie jest najlepiej wykonana i jeśli grają na niej kobiety to jeszcze pół biedy, ale męskie granie zniszczy ją bardzo szybko. Na PSW Arena grają i trenują dwie ekipy kobiet, była też reprezentacja Polski U-19. Rozumiem troskę o murawę, ale pamiętam, że jak AZS PSW nie miało swoich obiektów, to nie było najmniejszych problemów z gra czy treningami na obiektach Podlasia czy TOP-54. Wobec tego pozostały nam stadiony w Piszczacu i Międzyrzecu Podlaskim. W najbliższą sobotę właśnie w Piszczacu o godzinie 13 Podlasie podejmie Chełmiankę.