Zbigniew Strzyżyński zagościł w bialskiej galerii. Jego prace budzą zachwyt. Dzięki sztuce poznaje świat, ludzi, relacje międzyludzkie. Zainteresowani współodczuwali formę i emocje, których nie trzeba było się doszukiwać.

W miniony piątek (1 lutego) w Galerii Podlaskiej odbył się wernisaż wystawy malarstwa Zbigniewa Strzyżyńskiego pt. „Współodczuwanie formy II”.

Zgromadzonych gości bardzo ciepło przywitał Roman Pieńkowski, który na wstępie opowiedział o autorze prac. – Proszę Państwa witamy dzisiaj w naszej galerii Zbigniewa Strzyżyńskiego. Teraz oto mamy piękną wystawę malarstwa. Pan Zbigniew urodził się w mieście, gdzie funkcjonuje bardzo znane liceum sztuk plastycznych, w Nałęczowie. Tam prawdopodobnie nasiąkał sztuką i tą kulturą tworzenia, ale też rodzinne związki spowodowały prawdopodobnie, że w tym kierunku Pan Zbigniew poszedł – informował na wstępie.

Zbigniew Strzyżyński bardzo dokładnie opowiedział o swoich pracach, o tym co było przyczyną czy też powodem ich stworzenia. Nie zawsze artyści dokładnie opowiadają o swoich dziełąch. Niekiedy chcą, aby odbiorca sam się nad nimi zastanowił, nad ich sensem i przekazem. W tym przypadku było podobnie, chociaż Strzyżyński naprowadził widzów i przybliżył im powody, historie, a przede wszystkim niesamowite emocje. – Dzięki sztuce mam taką swoją przestrzeń, czystą bez kompromisów, szczerą, dzięki której mogę bardziej doświadczać, czy bardziej poznawać świat, ludzi, relacje między ludźmi. Sztuka jest dla mnie taką drogą, poznawaniem świata, doskonaleniem się – tłumaczył artysta.

Pieńkowski nie ukrywał podziwu. Po prostu współodczuwał przedstawioną formę – Malarstwo znakomite, i ekspresja i jakieś wyciszenie, w tych obrazach każdy może tutaj znaleźć jakieś swoje klimaty. Natomiast jest to malarstwo albo abstrakcyjne albo takie na pograniczu abstrakcji. Nie wiem czy się nie mylę, ale na pewno można tutaj znaleźć swoje realne światy w tych obrazach. Ja przynajmniej je tutaj odnajduje. Kolor, forma, jakaś ekspresyjna plama, faktura w obrazach, to najbardziej rzuca się w oczy jeżeli chodzi o warsztat artysty – opowiadał Pieńkowski.

Na wystawie w dolnej części galerii Strzyżyński przedstawił obrazy, które przedstawiają relacje z jego ojcem. Wybitnym rzeźbiarzem, który zmarł kilka lat temu. Wspomniał także o jego pracach na Lubelszczyźnie, a m.in. o ławeczce w Nałęczowie. Opowiadał także o tym, że pracował z ojcem trzydzieści lat. Obcował z rzeźbią. Zaczął malować obrazy, a inspiracją były właśnie rzeźby. Powstał taki dialog, dalsza rozmowa, próba wyczucia tego, co ojciec Strzyżyńskiego chciał przekazać. – Nie da się tego języka odpisać. Trzeba go właściwie odczuwać, współodczuwać – zaznaczył artysta.

– Mówiąc o tych obrazach, nie da się opisać ich dokładnie. Nie maluję ilustracyjnie. Nie odtwarzam rzeczy. Raczej przekazuje swoje odczucia, wrażenia. I tak właśnie powinniśmy odbierać tę sztukę. Nie da się tego przekazać słowem i odebrać słowem. Te prace, które tworze, zaczynam od rzeźby, od formy, ale wiadomo, że się nie przedstawia, nie maluje rzeźby tylko tylko jakby zaczyna się taka rozmowa, dialog dalszy, i tworzę swój własny świat, swoją własną opowieść, która wynika z mojego wnętrza, patrzenia na świat. Jest to takie piękno takie jaki jest świat dookoła nas. Uważam, że sztuka powinna być szczera, prawdziwa – wyjaśniał Strzyżyński.

Wystawę malarstwa Zbigniewa Strzyżyńskiego można oglądać do 27 lutego w Galerii Podlaskiej przy ul. Warszawskiej 12.