Bawią publiczność na scenie już od pięciu lat. Zaczynali przypadkowo a teraz mają już za sobą wiele skeczów. Sprawdźcie co o sobie mówi kabaret FRYJO.

Trochę historii, czyli od kiedy tworzycie, jak to się zaczęło, kto był inspiracją, kto pomysłodawcą?

Paweł Bagłaj: Kabaret Fryjo początkowo działał pod nazwą Nieśmiesznie Śmieszni. Powstał z inicjatywy Michała, 28 maja 2013 roku w gimnazjum w Sworach, do którego obaj uczęszczaliśmy. To stało się po prostu. Przy okazji jakiegoś wydarzenia w szkole, poproszono nas byśmy przygotowali część artystyczną. Przedstawiliśmy wtedy skecz “Dziadek i wnuk” oraz sparodiowaliśmy mistrza Jurija Ziniewicza. Ludziom bardzo się to spodobało. Gratulowano nam. Michał zaproponował byśmy robili kabaret, ja się tylko zgodziłem i nie żałuję tego.

Michał Skrzypczak: W lutym 2013 roku, czyli na kilka miesięcy przed założeniem kabaretu, poszedłem na występ Paranienormalnych w Białej Podlaskiej. Był to pierwszy występ kabaretowy jaki widziałem na żywo. Od pierwszych minut byłem zafascynowany tym, że dwóch gości stoi na scenie i rozśmiesza dziesiątki osób jednocześnie. Wtedy to doznałem olśnienia i pomyślałem “Kurczę! To jest wspaniałe! To jest to co chcę robić!” Do tamtej pory rozśmieszaliśmy z Pawłem jedynie na rodzinnych spotkaniach, czy błaznowaliśmy w szkole przed kolegami, a tutaj stojąc na scenie można było dawać uśmiech tylu osobom na raz. Mogę więc szczerze powiedzieć, że kabaret Paranienormalni był tą inspiracją i iskierką, która zapaliła lont bomby, która wybuchając stworzyła Nieśmiesznie Śmiesznych.

Czy macie za sobą inne historie kabaretowe przez powstaniem FRYJO? Czy to Wasze pierwsze spotkanie z kabaretem?

M.S.: Niejako wspomniałem o tym już wcześniej, że każdy z nas, gdzieś tam od dzieciństwa bawił się w mniejszym lub większym stopniu w kabaret. Ja z bratem na przykład, znaliśmy wszystkie skecze Ani Mru-Mru na pamięć i przedstawialiśmy je przed rodziną. “Porodówka”, “Chińska restauracja”, “Tofik” – to był nasz repertuar. Później zaczęliśmy robić teatrzyk pacynkowy, również o zabarwieniu komediowym, gdzie już sam pisałem scenariusze. Więc to były jakieś tam zalążki kabaretu.

P.B.: Ja natomiast już w szkole podstawowej, rozśmieszałem ludzi na scenie. Przedstawiałem wtedy Mariolkę, kabaretu Paranienormalni. Wychodziło to nawet całkiem przyzwoicie 🙂 Ludzie fajnie to odbierali.

M.S.: Bardzo dobrze Ci to wychodziło! Ja Cię wtedy podziwiałem. Kurczę, kolega z klasy świruje na scenie, nie boi się publiczności. To było coś!

Czy sami tworzycie wszystko? Teksty, pomysły na choreografię? Skąd czerpiecie inspiracje, jakiś krajowy kabaret?

P.B.: Oczywiście wszystko tworzymy sami. Skecze, kostiumy, choreografia – autorskie. Co do skeczy, jeśli wpadnie mi do głowy jakiś pomysł – zapisuję, żeby gdzieś się to nie ulotniło. A skąd bierzemy pomysły? Wszędzie dookoła jest mnóstwo inspiracji. Nieraz potrzeba naprawdę duuużo czasu, żeby powstał jakiś skecz. Nie jest to taka łatwa robota. Krajowy kabaret? Od początku byli to Paranienormalni i śmiało mogę powiedzieć, że nadal tak jest. W dodatku bardzo dobrze się z nimi znamy. Panowie doradzają nam to i owo, podpowiadają, a my czerpiemy ile możemy z tego skarbca wiedzy.

M.S.: W ogóle spełnieniem marzeń jest to, że nasi idole, którzy zainspirowali nas do założenia własnego kabaretu, których od zawsze podziwialiśmy, teraz są naszymi znajomymi, chcą nam pomagać i widzą w nas potencjał. To dopiero jest budujące! Powtórzę to jeszcze raz – spełnienie marzeń, w które nie możemy do tej pory uwierzyć. Na początku naszej działalności, przedstawialiśmy skecze innych kabaretów, nawet jeszcze zanim nazwaliśmy się Nieśmiesznie Śmieszni, przedstawialiśmy i kabaret Limo i Neo Nówkę. Później już jako Nieśmieszni, parę skeczy Paranienormalnych. Chodziło o to, żeby obyć się ze sceną. Pokazać coś znanego i sprawdzonego, ale wyjść w ogóle do ludzi. Później zaczęliśmy tworzyć własne teksty. Inspiruje mnie otaczający świat. Bardzo lubię obserwować ludzi, ich zachowanie. Często z połącznia kilku prawdziwych osób, powstaje jedna fikcyjna postać, która naładowana jest nietypowymi elementami, ale nadal jest postacią wiarygodną.

Co jest najtrudniejsze w kabarecie? Jak długo pracujecie nad jednym skeczem? Czy sami śmiejecie się z tego co tworzycie? 

M.S.: Tworzenie kabaretu wcale nie jest takie proste, na jakie może się wydawać. Wiele osób myśli, że wystarczy po prostu wejść na scenę i robić z siebie idiotę. Czasami skecz, który wydaje nam się zabawny, przedstawiamy publiczności i okazuje się, że reakcje są takie sobie. A pokażemy coś czego nie jesteśmy do końca pewni i bum – mamy hit! Także trafienie w temat i formę ukazania tego tematu jest chyba najtrudniejsze. Ja czasami miesiącami zbieram pomysły i tekściki do jednego skeczu, aż w końcu jestem pewien, że mam to. Osobiście bardzo często śmieję się tego co sam stworzę, a to oznacza, że musi być to dobre 🙂 Bo jeśli przy jakimś tekściku mam wrażenie, że jest denny i niezabawny, kombinuję jak go zmienić. Co zrobić by mnie rozbawił?

P.B.: Nad jednym skeczem można pracować, miesiąc, tydzień, czy jeden dzień. Na to nie ma reguły. I to nie ma tak, że jeśli nad czymś siedzimy dwa miesiąca, to musi być dobre, bo poświęciliśmy temu więcej czasu. Zdarza się, że dobry skecz powstanie w godzinę. Ja w odróżnieniu od Michała nie śmieję się w ogóle z naszych żartów, nie śmieszy mnie żaden nasz skecz. I to nie chodzi o to, że mi się one nie podobają. Po prostu to ma bawić publiczność, a nie mnie.

Jak godzicie kabaret z innymi zajęciami? Praca, studia?

P.B.: W chwili obecnej obaj idziemy na studia. Zobaczymy jak to będzie. Ja zawsze potrafiłem pogodzić kabaret z pracą, czy nauką. W ogóle szkoła to bardzo fajne miejsce, gdzie mogliśmy się prezentować, czy to w gimnazjum, czy później w szkole średniej. Myślę, że na studiach będzie podobnie.

M.S.: U mnie było tak, że w gimnazjum przed egzaminem, czy potem w liceum przed maturą, oczywiście słyszałem gadkę, że “klasa maturalna, trzeba się przyłożyć, zabawa na bok”. Ale nie oszukujmy się. Każdy wie jak jest. Wszystko ważniejsze i ciekawsze niż nauka. Więc wolałem siedzieć i pisać skecz, niż rozwiązywać zadania z matmy.

Jakie sukcesy macie już na swoim koncie? Jakie plany na przyszłość i dalszy rozwój?

M.S.: Sukcesów stricte kabaretowo-konkursowych jeszcze nie mamy, gdyż za wiele na przeglądy nie jeździliśmy. Ale za sukces uznać możemy, chociażby poprowadzenie kabaretonu na Dniach Białej Podlaskiej w 2016 roku, gdzie zapowiadaliśmy na scenie m.in. kabaret Łowcy.B. Mniejszymi sukcesami możemy określić każdy występ, który się przyjmie, na którym publiczność fajnie reaguje, po którym podchodzą do nas zadowoleni widzowie, proszą o zdjęcie, autograf, dziękują za poprawienie humoru.

P.B.: Co do planów na przyszłość, to po prostu dalej chcemy robić kabaret. Trzymać się, przykładać do tego, by się nie rozleciało. Zdobywać miejsca na przeglądach, na które od niedawna zaczęliśmy jeździć. Chociaż, tu nawet nie chodzi o miejsca, ale o sam fakt występowania przed ludźmi. Ogrywanie programu, reklamowanie się, poznawanie nowych osób.

M.S.: A później to już tylko Sopot, Mrągowo, Opole, Kielce…

P.B.: A kto wie, a kto wie, potem może i Nowy Jork.

Czy kabaret to Wasza pasja, czy sposób na życie? Czy warto iść w stronę pasji i pielęgnować je już od najmłodszych lat?

M.S.: O, to te ostatnie pytanie, w którym wypadałoby powiedzieć w końcu coś mądrego i przekazać czytelnikom jakąś myśl. Kabaret to zarówno nasza pasja jak i pewnie sposób na życie, chociaż zaczynając tę przygodę, nawet o tym nie myśleliśmy w ten sposób. To była zabawa, nowe doświadczenie. Odskoczyliśmy na bok, czym zaskoczyliśmy naszych rówieśników. Pokazaliśmy im, że da się być sobą w bardziej wyrazisty sposób, że mimo, iż jesteśmy na wsi, możemy robić rozrywkę, bo kto nam zabroni? Nie będę oryginalny, jeśli powiem, że należy pasje rozwijać, gdyż w końcu znajdzie się ktoś kto to doceni. Najpierw będą to dwie osoby, ale z czasem uzbieramy sobie całą rzeszę fanów. A – i zawsze być sobą. To bardzo ważne. Paweł, dodasz coś od siebie? Coś co warto, by czytelnikom zapadło w pamięci?

P.B.: Zapraszamy na nasz fanpejdż na Facebooku, instagrama i kanał na YouTube. Polecamy się również na wszelkiego rodzaju imprezy okolicznościowe. Kabaret FRYJO pozdrawia! Dziękujemy!

Dziękujemy!