Bialscy policjanci otrzymali informacje o ośmiu próbach oszustwa. W każdym przypadku głównym motywem był wypadek członka rodziny. Cel nadal ten sam – zdobyć zaufanie i sięgnąć po oszczędności seniorów.

W miniony czwartek (18 października) przed południem do 63-letniej mieszkanki miasta, na telefon stacjonarny zadzwonił mężczyzna. Powiedział, że jest policjantem, a syn rozmówczyni miał wypadek. Podczas zdarzenia drogowego ucierpiała kobieta, która zabrana została do szpitala. Telefoniczny rozmówca dodał, że jeżeli 63-latka zapłaci kwotę 100 tys. złotych wówczas syn trafi za kratki jedynie na 3 miesiące. W przeciwnym wypadku będzie to aż osiem lat. Po tym słuchawkę przejął drugi mężczyzna, który płakał i podawał się za syna kobiety.

Pokrzywdzona początkowo uwierzyła oszustom. Powiedziała, że nie ma gotówki, więc postara się o kredyt. Kobieta stosując się do poleceń telefonicznych rozmówców udała się do banku. Tam okazało się, że jest potrzebny podpis jej męża.

Sprawcy nie chcieli dać za wygraną. By uzyskać pieniądze skontaktowali się również z mężem pokrzywdzonej, a ten szybko zorientował się, że ma do czynienia z „naciągaczami” i zakończył połączenie. Tego dnia bialscy policjanci otrzymali informację o ośmiu osobach, od których oszuści próbowali wyłudzić gotówkę. Na szczęście w żadnym wypadku im się to nie udało.

Mundurowi poszukują oszustów i kolejny raz apelują o ostrożność. Jeżeli zadzwoni do nas ktoś, kto podaje się za policjanta i nakazuje przekazać pieniądze czy przelać je na konto odłóżmy słuchawkę i wezwijmy policję. Pamiętajmy, że prawdziwi policjanci nigdy nie informują o prowadzonych akcjach telefonicznie. Nigdy też nie proszą o przekazanie gotówki nieznanej osobie bądź przelanie oszczędności na wskazane konto.