Bialską galerię po raz kolejny odwiedził Łukasz Głowacki. Tym razem miał do pokazania coś więcej niż tylko zwykłe obrazy.
W miniony piątek (3 sierpnia) w Galerii Podlaskiej odbył się wernisaż wystawy zatytułowany „Nie-obrazy” Łukasza Głowackiego.
Łukasz Głowacki urodził się w 1964 roku w Lublinie. Tam też ukończył Państwowe Liceum Sztuk Plastycznych. Studiował w pracowniach prof. Kazimierza Ostrowskiego oraz prof. Hugona Laseckiego w Gdańsku na Wydziale Malarstwa i Grafiki. Artysta uzyskał w 1990 roku dyplom z malarstwa. Zajmuje się działaniami performance, malarstwem, tworzy obiekty i instalacje. Wystawy Łukasza Głowackiego są refleksją nad statusem dzieła sztuki, formy, relacji ze wszystkim co jest dookoła, z otaczającą nas rzeczywistością. Pracuje w Liceum Plastycznym im. Józefa Chełmońskiego w Nałęczowie oraz na stałe tam zamieszkuje.
Łukasz Głowacki jest znaną postacią w Białej Podlaskiej. Nie raz prezentował swoje prace w Galerii Podlaskiej. – Przyjeżdżam do Białej Podlaskiej aż do znudzenia, mam w niej wielu znajomych. Występuję m.in. na parku sztuki. Właściwie te prace w Białej Podlaskiej są nieznane. Jest to efekt mojej 10-letniej pracy. Najnowsze obrazy znajdują się pod kurtynkami. Myślę, że te kwestie merytoryczne, dlaczego taka wystawa, dlaczego taki tytuł, to państwo może się sami zorientują po obejrzeniu wszystkiego na dole – powiedział na wstępie Łukasz Głowacki.
ODBIÓR TYLKO OSOBISTY
Piątkowy wernisaż wystawy cieszył się niemałym zainteresowaniem. Jak wiadomo, galeria ma górę i dół. Tym razem artysta miał do dyspozycji oba piętra. Na górze zainteresowani mogli zobaczyć obrazy, lecz aby je zobaczyć, musieli podejść do każdego obrazu z osobna i podnieść kurtynkę. Artysta zaproponował sposób oglądania obrazów. Zasugerował włożenie głowy pod kurtynkę, aby każdy indywidualnie mógł się przyjrzeć ukrytej pod nią pracy. Natomiast na dole uczestnicy byli świadkami wielkiego przedstawienia. Każdy z widzów mógł odebrać to na swój sposób. Zainteresowani oglądali z uwagą każdy przedmiot, który znajdował się w pomieszczeniu. Niektórych z nich można było używać. Artysta stanowczo powiedział, że to co przygotował nie nadaje się to publicznego omawiania. Zaznaczył, że nie o to w tym wszystkim chodzi. Stwierdził, że nie będzie narzucał odbioru widzom.
– Nie ma tutaj opowiadania literackiego. To są rzeczy które coś opowiadają, są narracją. Ta narracja się rozgrywa głównie pomiędzy substancjami, materiałami, dynamiką tego wnętrza, które w jakiś sposób na siebie wpływają i ja odpowiadam tymi rzeczami, tymi substytutami, które są przykładowo dla mnie ważne. Na przykład to wiadro jest z mojej chałupy, z mojej studni. One są jakoś tam napiętnowane, fetyszyzowane przeze mnie. Ja ich używam – tłumaczy artysta.
Każdy przedstawiony obraz, lub „nie-obraz” należy traktować z wyjątkową atencją. Przedstawione „nie-obrazy” wychodzą w przestrzeń nieobramowanych znaczeń, przedstawiają swój stan – malowany upływem czasu. Artysta tłumaczy, że inspiruje go po prostu rzeczywistość. – Ja jestem nastawiony na coś innego. Może jestem takim „odnajdywaczem” jakichś rzeczy – dodał.
– Moja droga zaczęła się jeszcze w latach 80-tych. To jest tak, że to praca, skupienie i inspiracje dopiero napędzają te inne prace. Ja wiem, że one tak jakby przez pewną redukcję idą w stronę jakiegoś minimalizmu, ale tak naprawdę ja nigdy nie byłem minimalistą. W latach 80-tych jeszcze należałem do tego pokolenia – ekspresji lat 80-tych. Po prostu ja nie lubię nudy. Ja sam się sobą nudzę. Był taki okres, że byłem zadeklarowanym malarzem i to tam była figuracja, klasyczne rzeczy itp. W pewnym momencie zauważyłem, że nie sprawia mi to satysfakcji. Uważałem, że się nie rozwijam. Przez przypadek to samo ze mnie wypłynęło. Zrobiłem wtedy pierwszy performance. To zaczęło mieć wpływ na wszystko co robię. Jeżeli chodzi o obiekty i malarstwo. Zmieniłem się zupełnie. Zacząłem inaczej myśleć. Nie za wiele się nauczyłem na Akademii Sztuk Pięknych, bo byłem wtedy za młody i nie miałem świadomości. Polecam i namawiam przez żywy odbiór sztuki tak wchodzić w sztukę i w ogóle ją poznawać, a zwłaszcza poznawać artystów – tłumaczy Łukasz.
Każdy z osobna, jak zobaczy przedstawione obrazy czy też „nie-obrazy” odbierze to na swój sposób. Pojedyncze z przedstawionych skłonią do jakichś refleksji, rozważań na dany temat, ponieważ nie został wyjaśniony żaden kierunek, który mógłby narzucić odbiór.
Wystawę można oglądać w Galerii Podlaskiej przy ul. Warszawskiej 12 do 5 września 2018 roku.
Bądź pierwszym który zostawi komentarz.