Młodsi lub starsi, kobiety i mężczyźni, jedni od zawsze, inni po raz pierwszy – wolontariusze Wielskiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. To ich dziś spotkamy na ulicach miast i miejscowości. Co ich łączy i czym dla nich jest WOŚP?

Bialski Sztab zgłosił w tym roku prawie 500 wolontariuszy. To imponująca liczba osób, które chcą aktywnie uczestniczyć w kolejnym Finale WOŚP. Dzień „pracy” wolontariusza rozpoczął się już o 8 a zakończy o 20. Przed wyjściem na zbiórkę wolontariusze odbierają swoje puszki i identyfikatory, a także serduszka, które otrzyma każda osoba wrzucająca pieniądze do puszki kwestarskiej.

–  Wolontariusz zbiera pieniądze tylko i wyłącznie w dniu finału tj. 13 stycznia. Bardzo ważne jest także, aby pamiętać, że nasi wolontariusze nie chodzą do mieszkań. Nie są nachalni, udział w Finale jest dobrowolny, nie chcemy nikogo zmuszać do wspierania naszych działań – wyjaśnia bialski Sztab.

Wolontariuszem mógł zostać każdy. Ci, którzy nie ukończyli 16-go roku życia, kwestują pod warunkiem, że towarzyszy im osoba pełnoletnia. Wolontariusze za okazaniem identyfikatora korzystają nieodpłatnie z przejazdów komunikacją miejską.

– Jeżeli wolontariusz nie ma sił, jego puszka kwestarska przemokła lub jest przepełniona może przerwać zbiórkę i zanieść swoją puszkę do sekretariatu Sztabu. Tu uzyska pomoc i odpocznie przy gorącej herbacie, przekąsce, ciepłym posiłku – podkreśla sztab.

Po dopełnieniu wszystkich formalności związanych z przeliczeniem puszki wolontariusz otrzyma od Szefa Sztabu druk rozliczenia. Jest to zarówno potwierdzenie udziału w zbiórce, jak i podziękowanie za świetnie wykonaną pracę.

Z „SERDUSZKIEM” OD 25 LAT

To już 27 lat Orkiestry w Polsce. Tak długo jest również w Białej Podlaskiej. Jednym z wieloletnich wolontariuszy, a obecnie członkiem bialskiego sztabu jest Krzysztof Kowaluk – od lat prowadzi bialski finał oraz licytacje na scenie. Przyznaje, że na przełomie lat zauważył, że każdy ma potrzebę pomagania, ale nie każdy ma możliwość.

– Jeżeli ktoś daje nam możliwość pomagania chociażby w taki drobny sposób, jak wrzucenie tego pieniążka, to to jest super. Obserwuję te dzieciaki, które w tej chwili biorą udział orkiestrze, jako wolontariusze. To, że one przynależą do bardzo dużej grupy pomagającej komuś to jest bardzo cenne. Nie ważne ile oni zbiorą, ale ważna jest idea pomagania Nikt im nie każe tego robić, bo gdyby kazał to nie byłoby tej radochy, tej wspólnoty– zaznacza. Kowaluk dodaje, że nawet mimo różnej pogody, wolontariusze chodzą i zbierają i mają radość z tego, że coś takiego robią i że pomagają, i to jego zdaniem jest bezcenne. Sprawą drugorzędną jest na co w danym roku zbieramy. – To, że oni wychodzą i wiedzą, że są częścią takiej wielkiej maszyny pomocy to jest rewelacyjne – wyjaśnia.

Przez te lata pokazał wolontariat wielu osobom, również tym, które spędzały swoje życie w więzieniu. – Braliśmy udział w Wielkiej Orkiestrze, jako pierwsze więzienie w Polsce. Zarażaliśmy osoby za murami tą ideą pomagania, to osoby, których nikt wcześniej nie angażował. Na początku było tak, że te osoby  zbierały pieniądze podczas widzeń, odwiedzający ich mogli dołożyć coś od siebie. Z czasem chodzili, jako wolontariusze po mieście i nikomu to nie przeszkadzało. Nigdy nie zdarzyło się, żeby doszło do sytuacji kiedy złamali w tym dniu prawo – tłumaczy.

Kowaluk podkreśla również, że kiedyś w więzieniu znajdowało się wiele rękodzieł, które można było wykorzystać podczas aukcji. – Robiliśmy aukcję tych rzeczy w ówczesnym MOK. Odbywały się również licytacje na terenie więzienia – wspomina.

Na przełomie kilkunastu lat zauważyć można zwiększenie liczby zaangażowanych wolontariuszy oraz wzrost „papierologii”. Co raz więcej młodych osób chce być wolontariuszem. Wiele z nich musi mieć swojego opiekuna, bo ma nieskończone 16 lat. – To, że jest taka rzesza chętnych dzieci świadczy o tym, że są rodzice, którzy nas wspierają. Ta młodzież jest już pokoleniem, które urodziło się i dorastało za czasów Orkiestry. To jest fenomenalne, że ludzie nadal chcą w tym uczestniczyć – podkreśla.

– Co roku obiecuje sobie, że to już ostatni raz, ale kiedy zbliża się listopad i czas przygotowań do kolejnego finału, to jednak łamię słowo sobie dane i jestem znów kolejny raz. W tym roku już sobie znów obiecałem że to już ostatni raz – dodaje z uśmiechem.

WOLONTARIAT UZALEŻNIA

Pomoc drugiemu człowiekowi, która jest podstawą wolontariatu zazwyczaj nie jest jednorazowym uczestnictwem w akcji. Ci, którzy pomagają od lat mówią wprost „wolontariat uzależnia”.

– Zdecydowałam się na akcje, ponieważ byłam w tamtym roku i bardzo mi się spodobało. Oczywiście, że wolontariat uzależnia w dobrym tego słowa znaczeniu.  Jeśli raz się spróbuje chce się dalej to robić i nie widzi się końca. Pierwszy raz byłam wolontariuszką w tamtym roku i nie zamierzam przestawać. Zyskuję nowe znajomości, ciepło na duchu, satysfakcję że mogłam komuś pomóc i oczywiście doświadczenie – podkreśla 15-letnia Zuzanna.

– Wolontariuszką jestem od 5 lat. Zdecydowałam się ponieważ lubię pomagać ludziom. Dla mnie to także dodatkowe punkty do świadectwa – przyznaje Ola.

Bycie wolontariuszem to także zaangażowanie rodzica i dziecka. – W tym działaniu chciałbym skupić się na pomaganiu i takie też wartości chcę przekazać synowi. Chcę nauczyć go by działał i nie czekał że ktoś to zauważy, by pomagał i nie czekał na oklaski, ale by czerpał przyjemność z samego faktu pomocy innym. Wiem że częściowo mi się to udało, bo to właśnie syn zaproponował, że będzie zbierał pieniądze dla WOŚP i jestem z Niego niesamowicie dumny. Mi jako rodzicowi pozostaje go wspierać i kibicować oraz dbać by nie robił tego dla poklasku – wyjaśnia tata Wojciech.

– Chciałabym swojemu synowi przekazać tą ideę pomagania, żeby orkiestra mogła grać do końca świata i o jeden dzień dłużej. To pomaganie jest dziecinnie proste – podkreśla Anna.

–  Wolontariat w WOŚP jest super. Mimo zimnej pogody ludzie mają dobre serce i chętnie wrzucają pieniążki na orkiestrę. Wiem, że robimy super rzecz i to wróci do nas ze zdwojoną siłą. Dzieciaczki  i seniorzy dzięki sprzętowi będą mogły godnie żyć. Starałam się tą ideą zarażać innych wokół siebie – wyjaśnia wolontariusz Dominik.

Czy Wy też jesteście wolontariuszem? A może byliście? Podzielcie się swoimi wspomnieniami w komentarzach.