Nie cichną kontrowersje wokół 17-letniej Patrycji Waszczuk z Międzyrzeca Podlaskiego. Szachowa mistrzyni Polski do lat 18 została zdyskwalifikowana za rzekome oszustwo, jednak nadal utrzymuje, że jest niewinna. Aby to udowodnić, poddała się badaniu wykrywaczem kłamstw.

Zawodniczka miała oszukiwać podczas Festiwalu Szachowego w Ustroniu. Podejrzenia innych szachistek budziło jej częste wychodzenie do toalety w czasie rozgrywek. Jedna z rywalek – Katarzyna Dwilewicz – twierdzi, że przyłapała Waszczuk na sprawdzaniu pozycji szachowej w łazience. Jej zeznania były podstawą do zawieszenia 17-latki przez Polski Związek Szachowy na okres 2 lat.

Pełnomocnik Patrycji Paweł Dziubiński odwołał się od wyroku. Prawnik utrzymuje, że Dwilewicz jest zbyt niska, aby móc zajrzeć do sąsiedniej kabiny nawet po stanięciu na sedesie, dlatego jej oskarżeniom nie można wierzyć. Przeprowadził nawet wizję lokalną, która potwierdziła jego tezę. O niewinności zawodniczki z Międzyrzeca świadczy też wynik badania wariografem. Waszczuk poddała się mu w Instytucie Badań Wariograficznych z siedzibą w Warszawie, którego kompetencje potwierdzają Komenda Główna Policji oraz MSWiA. Maszyna monitorująca pracę serca oraz kończyn wykazała, że nastolatka mówi prawdę. Dziubiński chce, aby podobnej próbie poddała się Katarzyna Dwilewicz.

Prawnik zapowiada, że Patrycja Waszczuk nie porzuci kariery, jeśli zostanie oczyszczona z zarzutów. Zapewnia, że zawodniczka jest gotowa w każdej chwili wrócić do gry i cały czas ćwiczy, aby udowodnić swój wysoki poziom i prawdziwość dotychczasowych osiągnięć.