W związku z komentarzami, które pojawiły się pod artykułem o odebranym przez męża porodzie, postanowiliśmy jeszcze raz wrócić do sprawy.

Po publikacji artykułu: Nie zdążyli do szpitala. Policjant odebrał poród, na łamach portalu oraz w mediach społecznościowych pojawiło się wiele komentarzy, zarówno tych z gratulacjami, jak również nacechowanych negatywnie.

Ponownie poprosiliśmy o komentarz pana Arka. – Nie wiem dlaczego miałbym w ogóle kłamać na ten temat – nie czuje się żadnym bohaterem i nie chce za takiego uchodzić. Zacząłem żonę rozbierać i w tym momencie poprosiłem, aby któraś z kobiet zakryła ją bo obok stały osoby postronne. Nie pozwoliłem upaść dziecku na brudny chodnik i natychmiast oddałem Marysię w profesjonalne ręce – ponieważ sam nie jestem przeszkolony – wyjaśnia ojciec dziecka.

Dodaje, również, że być może niektórzy mylą go z mężczyznami co stali obok. Podkreśla, że to wszystko trwało bardzo szybko. Oboje z żoną chylą czoła przed postawą personelu szpitala. – Przyznaje, że pracownicy bardzo szybko przybiegli i oddałem dziecko. Cała ekipa wybiegła, jak sprinterzy i chylę czoła. Tak jak mówiłem dziecko trzymałem dosłownie parę sekund po czym oddałem pielęgniarce. Nie stałem obok i nie zemdlałem – dodaje.

Z prośbą o informację o zdarzeniu zwróciliśmy się również do rzecznika bialskiego szpitala.

– Około godziny 23.00 personel Szpitalnego Oddziału Ratunkowego bialskiego szpitala brał udział w porodzie ulicznym. Pracownicy SOR zostali powiadomieni o zdarzeniu przez przypadkowego przechodnia. Zdarzenie miało miejsce obok bloków przy ul. Terebelskiej. Personel SOR natychmiast zareagował i udał się na miejsce zdarzenia. W tym czasie poinformowano trakt porodowy o powyższej sytuacji. Gdy personel przybył na miejsce okazało się, iż poród trwa. Personel pielęgniarski pomógł rodzącej podczas porodu udzielając pomocy i przyjął poród, zaś noworodka zabezpieczono przed wyziębieniem. Następnie rodzącą wraz z noworodkiem niezwłocznie przewieziono do oddziału szpital. Mąż kobiety również był obecny przy porodzie – informuje Magdalena Us.

Pan Arek zaznacza, że trudno tą sytuację nazwać odebraniem porodu. – Może chodzi o to, że nie odebrałem porodu, lecz nie pozwoliłem, aby dziecko upadło na chodnik. Ja naprawdę jestem pod ogromnym wrażeniem działania ekipy medycznej. Nie przeciąłem pępowiny oraz nie ubrałem w nic. To już zasługa pani pielęgniarki – ona swoim ciałem ogrzewała Marysię. Dodam po raz kolejny – jesteśmy z żoną niesamowicie wdzięczni osobom które nam pomagały, pracownikom SOR, których reakcja była błyskawiczna – podkreśla.

Jego zdaniem największym bohaterem jest w tym momencie żona, która nie położyła się na ziemi tylko trzymała cały czas biodra w górze, tak aby nie dopuścić do upadku dziecka na ziemię. – Ja żadnych nagród za zasługi nie chce – najważniejsze że żona i córka czują się dobrze – dodaje.