Bialski oddział terenowy Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa jest w trudnej sytuacji. Na skutek narastającego konfliktu placówka może zostać zamknięta.

Od dwóch lat w centrum toczy się spór dotyczący wysokości płac pracowników. Dyrekcja podaje, że pielęgniarki zarabiają średnio 6,4 tys. brutto. Personel twierdzi jednak, że wymieniona kwota nie trafia na ich konta. Do oddziałów często wzywane są kontrole z NIK.

O punkcie w Białej Podlaskiej niepochlebnie wypowiada się dr Elżbieta Puacz, dyrektor lubelskiego RCKiK. Zwraca uwagę na to, że wypada on najgorzej na tle wszystkich oddziałów terenowych – na jeden etat przypadają w nim tylko trzy pobrania krwi dziennie. Kolejnym problemem według doktor jest zachowanie pielęgniarek, które w czasie pandemii bały się pracować z pacjentami i brały urlopy. Dyrektor zastanawia się nad zamknięciem placówki i zastąpieniem jej systematycznie przyjeżdżającym krwiobusem.

Inaczej sprawę przedstawiają działaczki związków pielęgniarek i położnych, które wspominają, że podczas pobrań krwi wykryto nieprawidłowości w zakresie bezpieczeństwa, co potwierdziły kontrole NIK.

Ostatnio dyrektor placówki wraz ze współpracownikami zorganizowała laboratorium do pobierania osocza od ozdrowieńców, które pomogło kilku osobom z ostrym przebiegiem COVID-19. Sukces ten nie poprawił jednak nastrojów w RCKiK. Pracownicy sprzeciwiają się zamknięciu bialskiego oddziału terenowego i nadal domagają się podwyżek pensji.